wtorek, 1 lipca 2014

Polisolokaty

Polisolokata co to jest?

Polisolokata a to połączenie lokaty terminowej z ubezpieczeniem na życie i dożycie. Gwarantuje zysk niż na lokatach bankowych

Jest alternatywa dla tradycyjnych lokat. Oferowana jako ubezpieczenie, więc nie jest objęta podatkiem od zysków kapitałowych (tzw. podatkiem Belki). Zamiast deponować pieniądze na lokacie, klient opłaca składkę ubezpieczeniową, a po zakończeniu ubezpieczenia otrzymuje świadczenie powiększone o zysk, który odpowiada odsetkom z tradycyjnej lokaty terminowej.

Podatek Belki nie jest jednak pobierany od wypłat odszkodowań z polis ubezpieczeniowych na życie i dożycie. Pod jednym warunkiem: środki nie mogą być inwestowane. Jeśli wpłacimy na taką polisę pieniądze, czyli w rzeczywistości je ulokujemy (a nie zainwestujemy), to po wygaśnięciu polisy otrzymamy zwrot kapitału plus premię. W polisie towarzystwo ubezpieczeniowe zobowiązuje się bowiem wypłacić klientowi na koniec wygaśnięcia ubezpieczenia na przykład 105 sumy ubezpieczenia. W praktyce jest to więc 100 proc. naszego kapitału plus 5 proc. premii. Od takiego świadczenia nie jest pobierany podatek. Rzeczywisty zysk z lokaty na 5 proc. byłby w takim przypadku o około 1 proc. niższy

Polisolokata różni się jednak kilkoma ważnymi szczegółami od zwykłej lokaty. Przede wszystkim klient zawiera umowę z firmą ubezpieczeniową, a nie z bankiem. W praktyce może to jednak zrobić w placówce bankowej. Dostaje numer rachunku, na który wpłaca pieniądze. Po wygaśnięciu polisy pieniądze wracają na wskazany w umowie numer konta. W odróżnieniu od lokat, taka polisolokata nie może się automatycznie odnawiać. Jeśli chcemy ją przedłużyć, musimy podpisać nową umowę.

Polisolokaty są z reguły zawierane na dłuższe terminy niż zwykłe lokaty. O ile standardowy depozyt możemy założyć nawet na jeden dzień, a standardem są już lokaty miesięczne czy kwartalne, to umowę o polisę lokacyjną zawiera się zazwyczaj od sześciu miesięcy wzwyż. Istotną kwestią jest też „kwota wejścia”. Wiele banków pozwala zakładać lokaty nawet na niewielkie kwoty rzędu 500 zł. Żeby wejść w polisolokatę trzeba często ulokować minimum 10 razy tyle (choć zdarzają się wyjątki od tej reguły



Jest także zasadnicza różnica między gwarancjami państwa w przypadku upadku towarzystwa, które oferuje polisę lokacyjną. Bezpieczeństwo środków zgromadzonych w bankach gwarantuje Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Jeśli klient założy lokatę w banku, a taka instytucja upadnie, z BFG odzyska swoje oszczędności do 100 tys. euro. Dopiero powyżej tej kwoty zwrot środków jest ograniczony. Rozpoczyna się procedura upadłościowa i deponent zgłasza swoje roszczenia jako wierzyciel.
Inaczej sytuacja wygląda w przypadku polisolokat. Ponieważ klient w rzeczywistości ubezpiecza się, jego środki objęte są gwarancjami Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. W tym przypadku kwota gwarantowanych świadczeń jest niższa niż w przypadku lokat. Jeśli upadnie ubezpieczyciel, klient może odzyskać tylko połowę ulokowanej kwoty, ale nie więcej niż 30 tys. euro. Taki przepis dotyczy ubezpieczeń na życie i dożycie. Warto znać tę różnicę, ale trzeba mieć na uwadze, że bankructwa banków czy ubezpieczycieli zdarzają się naprawdę rzadko.

Jednak ostrzegam przed polisolokatami

Pewna kobieta, bizneswoman, przychodzi do banku z wnioskiem o pożyczkę – 50 tys. zł. Pracownik, po wypytaniu jej o sytuację finansową, dochody, posiadane nieruchomości itp. załamuje ręce. Droga pani, mam dla pani fantastyczną propozycję. 50 tys. to za mało, mogę pani oferować kredyt hipoteczny na kwotę 330 tys. zł. Te 50 tys. weźmie sobie pani i wykorzysta zgodnie z planami, a resztę włożymy w polisolokatę. Kredyt sam się spłaci! Polisolokata zapracuje. (Tutaj w ruch idą foldery oraz kolorowe flamastry, którymi doradca wykreśla zyski, jakie musi, bo innej możliwości nie ma, odnieść kobieta). Kobieta złapała przynętę. Więcej – tak nakręciła swoje dorosłe dzieci, że i one zastawiły cały swój majątek. Dostali 1 mln zł, z czego 850 tys. zł wylądowało na polisolokacie. Teraz nie mają nic. Kobieta leczy się psychiatrycznie. Dzieci rozważają emigrację. Kwota kredytu urosła do 2 mln zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz